Przygodę z Arktyką i daleką północą zacząłem w 2002 roku od wyprawy na Svalbard. Trawersowaliśmy we dwóch wyspę, ze stolicy Longyearbyen na krańce południowe, aż do Polskiej Stacji Polarnej Hornsund. Droga, przebyta w dwie strony na nartach z ciągniętymi za sobą saniami, zajęła nam 21 dni. Podczas wędrówki spotkaliśmy jedynie dwójkę Norwegów idących w przeciwnym kierunku. Od tego czasu pokochałem Arktykę, dzikie tereny, długi dzień, mróz i to wyjątkowe zetknięcie lodowców i śniegu z morzem.
Półwysep Lyngen w Norwegii i tutejsze Alpy to magiczne miejsce na dalekiej północy, wymarzony teren dla skiturowców. Nie ma tu wyciągów. Są za to jachty. Można na nich nocować lub zamieszkać w pięknych lokalnych pensjonatach i z nich wybierać się na jednodniowe wycieczki narciarskie. Najlepszym czasem na wyprawy północne jest moment, kiedy nadchodzi długi dzień polarny, a noc skraca się do kilku godzin. Skiturowe wyprawy zaczynamy w ostatnim tygodniu kwietnia i kontynuujemy do połowy maja. Skitury w Alpach Lyngeńskich to alternatywa dla tych, którzy nie chcą kończyć sezonu narciarskiego w lutym czy marcu. Zaletą tego górskiego rejonu jest łatwy dolot i szybkie połączenie z miejscem startu wyjść narciarskich. Lotniskiem docelowym jest Tromso. Stąd wspólnie wynajętym samochodem jedziemy na półwysep Lyngen, na którym działamy przez 6 dni. W zależności od preferencji możemy wynająć jacht i na nim spać lub zamieszkać w rybackich osadach.